Drżę i trzęsę się przez ciepło i chłód
Jestem samotny,
Ze sobą samym
W każdym błędzie odkopuję tą dziurę przez moją skórę
I kości
Trudniej zaczynać od nowa
Niż nigdy nie ulec zmianie
Z czarnymi ptakami podążającymi za mną
Odkopuję swój grób
Nadchodzą, pochłaniając mnie
Ból, przychodzi przez fale
Otrzymuję z powrotem to co dałem
Pocę się przez prześcieradło, jak świt zanika
Jak słabnę
To zatrzaskuje mnie w błędach, które popełniłem
Taką cenę płacę
Trudniej zaczynać od nowa
Niż nigdy nie ulec zmianie
Z czarnymi ptakami podążającymi za mną
Odkopuję swój grób
Nadchodzą, pochłaniając mnie
Ból, przychodzi przez fale
Otrzymuję z powrotem to co dałem
Upadam na podłogę tak samo jak wcześniej
Przerwa, oglądam koszląc, nie mogę być czymś więc
To czego chcę i czego potrzebuję to ciągła wojna
Jak studnia pełna trucizny, zgniły środek
Krew staje się rzadka, gorączka pali
I wstrząsam się z piekła jakie nałogi przynoszą
Ułóż chorych
Dzwony zadzwonią
Połóż grosze na ich oczach, niech umarli zaśpiewają
Z czarnymi ptakami podążającymi za mną
Odkopuję swój grób
Nadchodzą, pochłaniając mnie
Ból, przychodzi przez fale
Otrzymuję z powrotem to co dałem
Otrzymuję z powrotem to co dałem